#03 Dowód niewinności
- Noc z paniczem Grayem! –
zaszczebiotała Juvia, mocniej wtulając się w ramię ignorującego ją chłopaka.
Atmosfera wydawała się napięta, ale nie przeszkadzała ona w rozrywce, jaką
znalazły dziewczyny.
Powstało kilka grup, a każda z nich
miała inne zajęcie. Gray z Caną, Kinaną i Mickey Chickentiger grali w karty, a
Locksar obserwowała to, wciąż dopingując Fullbustera. Chłopak nagle uśmiechnął
się, rzucając jedną ze swoich kart, a wszystkie grające dziewczyny westchnęły.
Gray wyciągnął dłoń i z wielką radością przyjął trzy tysiące klejnotów.
- Cana! Co z tobą? Myślałem, że karty to
twoja specjalność – zachichotał wkładając wygraną do tylnej kieszeni spodni.
Dziewczyna pokiwała głową na boki, dając
mu znać, że nie chce o tym gadać.
Inna grupa składała się z Evergreen,
Laki oraz Levy. Tak jak te dwie dyskutowały głośno i radośnie o najlepszych
metodach tortur, tak Levy wydawała się siedzieć tam tylko dla tła. McGarden od
dłuższego czasu czytała swoje książki, które zdążyła przynieść z pokoju.
Ostatnia grupa składała się z dwóch
Exceedów, Erzy, Wendy, Lisanny, cichej jak nigdy Mirajane i Natsu. Na początku,
kiedy składy zaczęły się tworzyć, Gray wyglądał, jakby bardzo chciał
skomentować ich przyjęcie do siebie Dragneela, ale powstrzymał się ze względu
na starszą Strauss. Mira siedziała najciszej już od początku, a jej wzrok
wydawał się strasznie zgaszony. Gdyby jej nie zmusili do wyjścia z pokoju,
pewnie siedziałby tam dalej, co właściwie nie robiłoby żaden różnicy, bo
zachowywała się, jakby jej nie było.
Właściwie to niczym się nie zajmowali.
Nie mieli kart, książek, ani gier planszowych. Po prostu siedzieli
pod kocami i rozmawiali, starając się za wszelką cenę nie poruszać sprawy
morderstw. Może i było to nieodpowiedzialne i ignoranckie z ich strony, ale naprawdę nie mieli chęci poruszać
tego tematu. Woleli przesiedzieć noc udając, że wszystko jest w porządku, by
następnego dnia wrócić do koszmaru.
Po za tym mieli na uwadze też dobro
Wendy, która była najmłodsza i woleli, aby nie zawracała sobie głowy takimi
problemami. Wciąż starali się trzymać zasady Makarova. Wszyscy byli rodziną i
powinni o siebie wzajemnie dbać. Dlatego własnie traktowali Wendy jak młodszą
siostrę, którą starali się zająć jakąś wesołą rozmową, a nie ich
przypuszczeniami o mordercy.
Około godziny dwudziestej trzeciej
Lisanna zaczęła się dziwnie zachowywać. Drżała i bujała się co chwile
na boki z miną, jakby właśnie zjadła całą cytrynę. Nikt przez dłuższy czas jej
nie pytał o co chodzi, bo skoro nic na ten temat nie mówiła, to stwierdzili, że
nie ma po co.
- Lisanna, musisz do łazienki? – zapytał
w końcu Happy, podnosząc wzrok na siedzącą obok białowłosą. Twarz młodszej
Strauss przybrała buraczany odcień, następnie z zawstydzeniem odwróciła wzrok.
- No to przecież możesz iść, jest tam,
co nie? – Natsu wskazał na białe drzwi obok wejściowych, a dziewczyny pokiwały
głowami na boki.
- Tam są tylko prysznice Natsu. Większa
łazienka z toaletą jest wyżej – wytłumaczyła mu spokojnie Erza, a Lisanna znów
zaczęła się wiercić. Chłopak spojrzał na nią badawczym wzrokiem.
- No, i w czym problem?
- Czy ty nie rozumiesz, że ten budynek
jest trochę duży? Co jeśli jej się coś stanie? Będziesz biegł, a i tak nie
zdążysz – warknęła Carla krzyżując łapki na wysokości piersi. Wszyscy na chwile
zamilkli.
- Spokojnie! – uśmiechnęła się niemrawo
Lisanna. – Wytrzymam… - skrzywiła się – chyba.
- Wątpię – oznajmił chłopak zdejmując z
siebie koc i wstał, podając jej przy tym pomocną dłoń. Strauss czerwona na
twarzy przyjęła ją i ruszyli w ciemność, odprowadzeni wzrokiem przez większość
dziewczyn i Graya, który zagapił się na tyle, że Mickey zdążyła podejrzeć jego
karty. Juvia ją jednak szybko wydała.
Natsu z drżącą Lisanną u boku wchodzili
właśnie po szerokich schodach. Dragneel widząc, że wszystkie światła zostały
pogaszone zapalił swoją pięść i pozwolił Strauss, aby prowadziła. Dopiero teraz
Natsu był w stanie zobaczyć wygląd akademika. Na podłodze rozciągał się długi,
czerwony dywan ze złotym obszyciem. Ściany pokryte były żółtą farbą, a przy
samym suficie dało się dostrzec białe, ozdobne listwy. Wszystko tworzyło jakiś
tam porządek wraz z białymi drzwiami, które niekoniecznie były identyczne.
Wiele dziewczyn stwierdziło, że własny wystrój pokoju to za mało i postanowiły
wyróżnić swoje lokum nawet od zewnątrz. Dla przykładu, Natsu od razu rozpoznał
pokój Evergreen po kamiennych drzwiach, albo Erzy po zawieszonych na białym
drewnie mieczach.
Szli bardzo powoli, ponieważ Lisanna nie
była w stanie normalnie chodzić, wciąż krzywiła się i dygotała, za każdym razem
była coraz bardziej czerwona, aż w końcu nawet i jej uszy przybrały kolor
pomidora.
- H-Hej Natsu… nie wygląda ci to trochę
jak wielka histeria? Nawet do toalety nie można iść, bo każdy się podejrzewa o
te morderstwa – mruknęła cicho. Tym razem to Natsu się skrzywił.
- Jakoś nie mam ochoty o tym gadać…
Wiesz, większość osób wciąż myśli, że to ja – westchnął.
- Ja tak nie myślę – pocieszyła go
dziewczyna.
- Tak, wiem. Ty i Erza, w waszej dwójce
moja jedyna nadzieja – rozłożył ręce i ruszyli dalej w ciszy. W końcu dotarli
do białych drzwi, takich samych jak na parterze. Białowłosa otworzyła je i
zniknęła, nawet się nie zamykając.
Natsu westchnął i oparł się o żółtą
ścianę. Z braku rozrywki spoglądał na zapaloną pięść, która wydawała mu się w
tym momencie bardzo intrygująca. Dla pewności wyjrzał także przez okno na końcu
korytarza, aby się upewnić, że nikt podejrzany nie kręci się wokół akademika.
Przeszedł go dreszcz widząc jak pobliskie krzaki ruszają się i głośno
szeleszczą. Serce stanęło mu w gardle i otworzył blokadę na oknie, aby w razie
potrzeby wyskoczyć przez nie i zaatakować przeciwnika.
Ulga jaką poczuł była naprawdę
wspaniała, kiedy z krzaków zamiast podejrzanego typa, wyskoczył zwykły kot.
Westchnął, mając nadzieje, że to już koniec atrakcji na dzisiaj, kiedy usłyszał
pisk wewnątrz toalety.
Nie myśląc o niczym, chłopak drgnął i z
niesamowitą szybkością wkroczył do naprawdę wielkiej łazienki. Na samym jej
środku, w wielkiej plamie wody lejącej się z kranu, leżała mokra i obolała
Strauss.
- Lisanna! Co się stało?! – niemal
krzyknął podbiegając do dziewczyny, która usiadła i zaczęła rozmasowywać tył
głowy. Wskazała na lejącą się wodę z kranu. Dragneel podniósł się i podszedł do
niego, aby zwinnym ruchem dłoni go zakręcić.
- Chciałam umyć ręce, ale zamyśliłam się
i woda zaczęła się rozlewać. Spanikowałam i poślizgnęłam się, gdy chciałam
pobiec po ręcznik– zachichotała, jakby właśnie powiedziała coś śmiesznego.
Natsu jednak wcale nie podzielał jej wesołego humoru. Dziewczyna dostrzegła to
w jego poważnym wzroku i momentalnie ścisnęła usta w cienką linię.
- Myślałem, że coś cię zaatakowało –
oznajmił siląc się na beznamiętny ton, choć w środku wciąż czuł wielkie
przerażenie. Był zły na siebie, bo powoli zmieniał się w histeryka, który cichy
pisk od razu kojarzył się z kolejną napaścią. Ale właściwie, kto by się nie
zmartwił w takiej sytuacji?
- …przecież nie zrobiłam tego specjalnie
– mruknęła pod nosem Lisanna, kiedy chłopak odszedł od kranu w poszukiwaniu
ręcznika. Mimo wszystko, nie mogli zostawić tego pomieszczenia w takim stanie.
- Wiem, wiem – westchnął Natsu i rzucił
w kierunku Strauss biały ręcznik z niebieskimi wzrokami. – Ale posprzątać
trzeba.
Pierwszy raz od długiego czasu na jego
twarzy pojawiło się coś, co można było nazwać uśmiechem. Wygięcie było
delikatne i trochę niepewne, ale wciąż zaliczało się do uśmiechu.
Powoli zaczęli wycierać mokrą podłogę,
na której zebrała się naprawdę duża ilość wody, przez co dwa ręczniki często
trzeba było wyciskać pod prysznicami.
Po dłuższej ciszy Lisanna otworzyła usta
i powiedziała:
- Mam wrażenie, albo jesteś jakiś
spięty.
- Mam złe wspomnienia z łazienką –
oznajmił chłodno i po raz kolejny, sporym machnięciem zebrał dużą ilość wody,
którą mokry ręcznik ledwo wchłonął.
- Dalej myślisz o Lucy? – zapytała
zmartwionym głosem i usiadła. Na chwile przerwała sprzątanie i spojrzała na
Dragneela przenikliwym wzrokiem. – Natsu… ja wiem, że to trudne, ale… ona nie
żyje. I to nie twoja wina, więc nie powinieneś się tym zadręczać.
Natsu wrzucił mokry ręcznik do zlewu i
oparł się dłońmi o umywalkę. Wypuścił głośno powietrze z ust.
- Tu nie chodzi o to, czy ja to
zrobiłem, czy nie. Po prostu… - zacisnął zęby i odwrócił głowę w jej stronę - …
Wiesz jakie to uczucie, zobaczyć coś takiego? Drżeć ze strachu i widzieć martwą
twarz przyjaciółki, parę kroków od ciebie. Spoglądać w jej szkliste oczy i
wiedzieć, że zanim umarła przelała wiele łez. Ona na pewno czekała! Chciała,
żebym ją uratował… - zawahał się i spojrzał na własne odbicie w lustrze, wiszącym
tuż nad umywalką. – Ale ja ją zawiodłem.
Nagle poczuł czyjąś ciepłą dłoń na
swojej. W lustrze pojawiła się postać, z troską wypisaną na twarzy.
- Powinieneś zapomnieć. Przykro mi to
mówić, ale Natsu… to wspomnienie cię niszczy.
- Myślisz, że tak łatwo zapomnieć? –
warknął i spojrzał na nią zwężonym wzrokiem.
- Tak. A ja ci mogę w tym pomóc –
powiedziała spokojnie, ignorując jego wściekle wyglądające, pionowe źrenice.
Udało jej się spleść swoje palce z jego i przez krótki moment stali w
absolutnej ciszy, trzymając się za ręce. – Wystarczy, że zamkniesz oczy.
Natsu stał, wciąż nie wiedząc jak
odebrać słowa poważnie wyglądającej dziewczyny. Były tylko dwa wyjścia z tej
sytuacji i jedno z nich zakładało cichy powrót do nudnego czyszczenia podłóg.
Wybrał drugie, powoli zamknął oczy.
Nie był wcale zdziwiony czując delikatne
muśnięcie warg na swoich ustach. Bardziej zaskoczyło go, kiedy dziewczyna nic
więcej nie zrobiła. Lekko rozchylił powieki, aby sprawdzić o co chodzi. Lisanna
jednak stała przed nim, bardzo zawstydzona, bo chyba sama nie wierzyła w to, co
się dzieje.
Natsu westchnął, przyciągając ją
gwałtownie, aż jej usta znalazły się kilka centymetrów od jego. Ciepły oddech
Dragneela omiótł jej zarumienioną do czerwoności twarz. Natsu wiedział, że
jeśli to tak dalej pójdzie, to zostaną w tej łazience na trochę dłużej, niż
zwykłe wyjście za potrzebą i w końcu zaczną ich szukać. Lisanna również to
wiedziała, zobaczył to w jej oczach. Ale ani jego, ani ją, to nie zraziło.
Pocałował ją.
Westchnęła, a następnie wsunął język w
jej słodkie usta. Najpierw była trochę nieśmiała i wciąż drżała pod wpływem
jego dotyku, ale już po chwil jej ręka musnęła lekko jego biodro. Usłyszał jej
perlisty chichot, a atmosfera natychmiast się rozluźniła.
Wplótł dłoń w jej włosy, a drugą objął
ją w talii. Zmusił dziewczynę, by zrobiła kilka kroków i unieruchomił ją pod
ścianą. Poczuł jej paznokcie, które przyjemnie drapały go w plecy,
przypominając przy tym ostrzenie pazurów u kota. Nie było w tym nic dziwnego,
bo na jej głowie pojawiły się uszy, a ogon spokojnie wił się w powietrzu jak
wąż.
Poczuł, palący dotyk jej języka
wślizgującego się w jego usta i krew zagotowała mu się w żyłach. Choć ręką
opierał się o ścianę za jej głową, trudno było mu zachować równowagę. Z każdą
kolejną sekundą byli coraz bliżej siebie, tak blisko, że pomiędzy ich ściśnięte
ciała nie dałoby się wepchnąć nawet szpilki. Zacisnął palce na jej włosach i
odchylił jej głowę do tyłu tak, żebym mógł bez przeszkód całować jedwabistą
skórę szyi.
- Okej – mruknęła nagle chrapliwym,
zdyszanym głosem, który tylko jeszcze bardziej go nakręcił. – Czy to nie ja
przypadkiem miałam ci pomóc?
- Role się odwróciły – roześmiał się
prosto w jej zagłębienie między szyją a ramieniem i skubnął zębami delikatną
skórę. Jej plecy wygięły się w łuk, a piersi przesunęły się lekko po jego
rozgrzanym torsie. Była jak prawdziwy kot. Za każdym razem, gdy robił coś, co
się jej podobało, po prostu reagowała cichym pomrukiem. To było upajające,
chciał usłyszeć to jeszcze wiele razy.
Wzdrygnęła się, czując jego dłoń
przesuwającą się delikatnie wzdłuż jej brzucha. Oddech dziewczyny
niemiłosiernie przyśpieszył zamieniając się w niespokojny bezdech. Wplotła
palce w jego włosy, przyciągając bliżej siebie, a jej ogon zaczął machać
sztywno we wszystkie strony. Przymykając oczy, które zasłoniła teraz mgiełka
podniecenia, nie zorientowała się nawet, kiedy Natsu szybkim ruchem dłoni
dosłownie zerwał z niej bluzkę. Wydała z siebie kolejny pomruk, tym razem
jednak pełen niezadowolenia, ale zanim zdążyła coś powiedzieć na ten temat,
chłopak zamknął jej usta głębokim pocałunkiem. Czuła jak jej wargi zaczynają
boleć od mocnych i pożądliwych pieszczot. Z minuty na minute dziewczyna coraz
bardziej zatracała się w namiętności, aż w końcu zapomniała nawet o co była
wściekła.
Przypomniało jej się, kiedy jej stanik
zsunął się z jej ciała przez dokładnie taki sam sposób jak poprzednio.
- Natsu! – jęknęła spoglądając na swoje
rozszarpane ubranie, leżące teraz kilka kroków od nich. Dragneel uśmiechnął się
cwaniacko, jakby nie widząc, o co dziewczynie chodzi.
Lisanna ściągnęła wściekle brwi, ale po
chwili cała złość ponownie minęła, jak za pomocą zaklęcia. Poczuła jak dłonie
chłopaka dobrały się do jej jędrnych piersi, które były teraz przez niego
masowane i pieszczone. Mruknęła z aprobatą, a jej prawa dłoń parę sekund później
znalazła się pod jego spodniami i mocno napierała na jego krocze.
- To się źle skończy – oznajmiła szepcząc
mu prosto do ucha i spokojnie zaczęła poruszać ręką, zjeżdżając ustami od jego
policzka, aż do szyi, którą to całowała, podgryzała i ssała.
Natsu zamruczał pod nosem z zadowolenia, zsuwając z dziewczyny spodenki, a dłoń wsadzając w jej majtki,
intensywnie zaczął ją masować w środku. Spojrzał raz jeszcze na nią, czując jak ta dotyka cały czas jego członka, po chwili, gdy poczuł jak go masuje, cicho
sapnął i uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
Białowłosa zaprzestała wszelkich ruchów
dłonią po czym rozpięła jego spodnie i zsunęła je razem z bokserkami.
Z ust dziewczyny wyrwał się jęk, gdy
poczuła w sobie dwa palce. Wygięła się w łuk i z otwartą buzią starała się
nabrać powietrza.
Dragneel po chwili przestał, z wielkim
uśmiechem oblizując dwa palce. Dziewczyna dysząc z podniecenia nie potrafiła
ustać na własnych nogach i zjechała po ścianie w dół. Natsu, jakby tylko na to
czekając, uklęknął przed nią i rozłożył jej smukłe nogi, aby mieć lepszy dostęp
do dziurki dziewczyny.
Zadrżała. Włosy dotknęły jej ramion i
twarzy będąc w nieładzie i sprawiając, że wyglądała dziko. Zimno ściany owiewało jej plecy, przyprawiając o jeszcze potężniejszą
falę dreszczy. Dragneel uniósł ją swym szaleńczym rytmem, pokazując kompletnie
nieznane jej do tej pory zakamarki namiętności. Rozchyliła uda dając chłopakowi
większy dostęp do siebie. Wplotła dłonie w jego włosy tym samym przyciągając go
do bliżej.
Natsu wsunął język głębiej i zaczął nim krążyć
w jej środku, wprawiając jej ciało w delikatne podrygi.
Jej twarz płonęła od rumieńców.
- N-natsu…- jęknęła głosem pełnym
podniecenia na skutek jego czynności. Próbowała zatuszować wszelkie sapnięcia
czy też jęki, które jak dla niej były żenujące. Po chwili uniosła głowę,
zamglonym wzrokiem wpatrując się w biały sufit. Jej
oddech, jak i bicie serca były znacznie przyśpieszone. Już więcej nie
wytrzymała i zaczęła szczytować. Temu wszystkiemu towarzyszył głośny jęk.
Dragneel odsunął głowę, aby po chwili
gwałtownie w nią wejść. Ciało Lisanny wygięło się, jęcząc jego imię. Na jej
twarzy malowało się podniecenie i radość. Rumieńce rozpaliły policzki po czoło.
Nagle serce zaczęło jej bardzo silnie bić, zrobiło jej się gorąco i zaczęła
cała się trząść z podniecenia. Co jakiś czas brakowało jej tchu, a na czole
lśniły kropelki potu. Spojrzała na niego z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
Prężyła się i przeciągała pod jego ciałem, subtelnie i niezwykle podniecająco
oblizując usta. Jęczała coraz głośniej, a owe jęki wibrowały mu w uszach,
niczym najpiękniejsza melodia. Pocałunkiem zamknęła usta, uchylone do krzyku i
oplotła go nogami oraz ogonem w pasie.
Choć ręka Lisanny plątała się w jego
włosach to była bardzo delikatna. Doskonale czuła jego dotyk. Czuła jak chłopak
zjeżdża dłońmi z policzka przez klatkę piersiową, aż po biodra. Białowłosa
odnalazła jego nadgarstki i położyła jego dłonie na swoich piersiach, po czym z
jej ust wyrwał się jęk.
Poruszała delikatnie biodrami...
pojękiwała cicho...
Mruczała przy tym z zadowolenia.
Zagryzła wargę do krwi kiedy ten w niej
doszedł. Było to bardzo dziwne uczucie, mając w sobie lepką substancję.
-Oberwie ci się - ostrzegła go i doszła
krótko po nim. Zastygła przez
chwilę w miejscu chcąc złapać oddech. Podniosła głowę, po czym oblizała usta.
Dopiero teraz odgarnęła białe włosy z zaczerwienionej twarzy, nie wiadomo czy
owe rumieńce wynikały z podniecenia, czy zmęczenia. Przez twarz dziewczyny
przemknął nikły uśmiech, po czym odetchnęła głośno.
Dyszeli cicho, dosłownie wyczerpani.
Oboje podnieśli głowy i widząc swoje zaczerwienione twarze, starali się nie
wybuchnąć śmiechem.
- Hej Natsu… - zaczęła nieśmiało, kiedy
ten z niej wyszedł i zaczął się rozglądać za swoimi bokserkami. – Muszę ci coś
powiedzieć…
Przerwało jej jednak nagłe zgaśnięcie
świateł. To wyglądało tak, jakby nagle w całym akademiku zabrakło prądu. I
trwało to dosłownie kilka sekund.
Oboje wstrzymali oddech, kiedy wszystko
wróciło do normalności, a z dołu usłyszeli donośny krzyk. Natsu momentalnie
odnalazł swoje ubranie, a Lisanna zawinęła się ręcznikiem. Wybiegli z
łazienki, by szybko sprawdzić co się stało.
Z szybko uderzającymi o żebra sercami zatrzymali
się na górze schodów. Ich źrenice rozszerzyły się, a młodsza Strauss upadła na
kolana, nie będąc w stanie ustać o własnych siłach. Momentalnie opuściła ją
cała radość, przez którą chwile temu śmiała się i cieszyła.
Po schodach spływały rzeki ciepłej krwi,
która wydobywała się z pod ciała brązowowłosej kobiety. Natsu trząsł się widząc
kolejne rozczłonkowane ciało. Znowu nogi, ręce, a nawet i głowa zostały
rozdzielone i leżały na poszczególnych schodkach, w kałużach szkarłatnej
posoki. Serce, wątroba, jelita i ochłapy skóry leżały porozrzucane na schodach.
Głowa, która stała na najwyższym stopniu
jak trofeum, była odwrócona do stojących na dole członków gildii, jednak to nie
przeszkodziło Lisannie w rozpoznaniu ofiary:
- Evergreen – wybełkotała z pustym
wzrokiem i po chwili złapała się za krótkie, białe włosy. Starała się stłumić w
sobie cichy szloch, ale łzy i tak popłynęły po jej zaróżowionych jeszcze
policzkach.
- Mówiłem ci, że tak to się skończy! –
warknął Gray, zakrywając oczy drżącej ze strachu Wendy. Erza zacisnęła zęby i
odwróciła wzrok. – Nie zaprzeczaj teraz!
Natsu jako jedyny był sam!
- N-nie był! – wychrypiała nagle
Lisanna, zaciskając dłonie na białym ręczniku.
- M-myślisz, że czekał grzecznie przed
drzwiami przez ten cały czas? – wydusiła z siebie równie przerażona co reszta
Laki. – Jesteś naiwna.
Białowłosa zacisnęła mocno powieki i oblała
się rumieńcem. Natsu zacisnął zęby widząc, że znów jest niesłusznie oskarżany o
coś, czego nie zrobił. Drżał na widok tej płynącej po schodach krwi i
rozczłonkowanego ciała, więc jak do cholery miał coś takiego zrobić?
Wszyscy jednak wbijali w niego
przeszywające spojrzenia, nie widząc innego winnego.
- On tego nie zrobił… - zaczęła cicho Lisanna.
- Nie widziałaś go! Nie możesz być tego taka
pewna – warknął Gray, łapiąc mdlejącą z natłoku emocji dziewczynkę.
- Jestem... BO UPRAWIALIŚMY SEKS, GDY TO SIĘ STAŁO!
Wszyscy zamilkli.
Seksy speszjal for Joanna, która ostatnio się o nie pytała.
Mogło oczywiście wyjść trochę słabiej niż w prologu ze względu na fakt, że Nali do mnie nie przemawia. No ale... Było fajnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
LOL xD...
OdpowiedzUsuńNienawidzę Lisanny, ale teraz jestem jej wdzięczna bo Natsu został oczyszczony z zarzutów... Co nie zmienia faktu że ma wpierdol za spanie z Lisanną! Dopiero zginęła Lu, a Natsu już bierze się za kolejną... Co on taki napalony? Takich rzeczy spodziewała bym się raczej po Gray'u... Juvia była by zadowolona xd
Kin: Nieważne... Mów czy twoja teoria się sprawdziła...
Shi: A i owszem. Mam troje potencjalnych morderców, ale wciąż będę trzymać to dla siebie...
Kin: Szkoda mi Elfa...
Shi: No ;-; smutno bo wiadomo że on i Ever coś do siebie czuli...
Kin: Ale rozczłonkowane cialo... Powoli robi się to nudne. Chyba że to podpis naszego zabójcy... Wtedy zwracam honor...
Shi: Czy tylko mi kojarzy się to z Akame Ga KILL połączonym z Mirai Nikki... Daj jeszcze głównym bohaterom teigu i telefony przepowiadające przyszłość xD
Kin: Przeginasz... Ale w sumie to faktycznie tak wygląda... Tylko w takim razie gdzie Esdeath i Yuno?
Shi: Są morderczyniami! A tak serio... To naprawdę sądzę że wiem kto morduje ^^ Jestem z siebie dumna.
Kin: A ja myślę że to Laxus...
Shi: Odpada. Nie zabił by nikogo z gromowladnych. Chociaż podejrzewałam go na samym początku, to teraz jest czysty.
Kin: Tak, ale dlaczego Ever była poza pokojem?
Shi: Ludzie! Zadajesz takie łatwe pytania. Albo postanowiła ich szukać sama, albo też musiała iść do łazienki, a nie chciała nikogo brać ze sobą bo byli tam Natsu i Lisanna.
Kin: Okay... Kurna... Shi masz zadatki na detektywa!
Shi: Będę niczym ten słynny detektyw z książek którego imienia nie pamiętam!
Kin: Sherlock Holmes?
Shi: No dokładnie! A na razie... Weny życzę i udanego końca wakacji Mina-chan!
Kin: Teletubisie mówią PA, PA!
Nonononono dzieje się i to dużo xD
OdpowiedzUsuńNaLi kurwa mać, oczekuj za to wizyty. Dopiero co zginęła Heartfilia a ten łapie sie byle jakiej dupy i już do niej sunie w łazience w której miał podobno przykre skojarzenia.
Zaraz zabierze się za Erzę której Jellal zginie na rękach... tyo tylko moje domysły ale śmiem wątpić, że albo zabójczynią jest Luśka (która powstała z martwych) albo Makarov. Może to być także Mavis albo Zeref chociaż to tylko moje wątłe przypuszczenia. Już tylko oczekuję na śmierć Lisanny i będę w 10000% zadowolona.
Przesyłam wenę i pozdrawiam C:
Genialne! Cieszę się że Natsu został oczyszczony z zarzutów. I jeśli mam być szczera... nie zaskoczyła mnie śmierć Ever, seks Lisy i Natsu czy zachowanie Graya i Laki. To co mnie zaskoczyło to wyznanie na końcu. No bo, przynajmniej dla mnie, czego oni się spodziewali po Lisanie, zagubionej i przeztraszonej owieczce, oraz po Natsu, wiecznie " Napalonym " smoku?
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, uwielbiam ten paring, fajnie że pojawiło się coś takiego :D
Kurde, nie wiem co mam myśleć o tym rozdziale xD Nie zrozum mnie źle, był zajebisty, ale NaLi... To do mnie nie przemawia xD Wcale. Tak jak wcześniej zaczęłam lubić Lisannę, tak teraz jej nienawidzę. No bo bez jaj, Natsu tu cierpi po stracie Lucy, a ta już mu "wskakuje do łóżka". Gdyby nie to, że była z Natsu podczas morderstwa, już dawno bym ją oskarżała.
OdpowiedzUsuńEver... Moja kochana Ever ;-; Jeszcze zabij mi Juvię i Canę, to Cię znajdę ;-; Kurde no, ja już nie wiem kto jest zabójcą, ale to z pewnością musi być ktoś nienormalny... Zastanówmy się...
Najsampierw zginęła Lucy. Tu raczej zginąć mogła z powodu zazdrości. Może zabił ją Gray, Laxus, Loki albo jakaś zakochana w Natsu dziewczyna, czyli Lisanna.
Reedus... Jeśli chodzi o niego, to nie sądzę, że był jakiś konkretny powód jego śmierci. W końcu za wiele to on się nie udzielał.
Evergreen - tu już wykluczam Laxusa, bo po co miałby zabijać Gromowładnych, Gray'a, bo był z innymi, Lisannę, bo z Natsu... no była z nim. A Loki nie sądzę, by miał powód ją zabić. I takim sposobem nie wiem już, kto to zrobił.
Dalej jednak mam takie wrażenie, że to Levy...
Życzę weny i zdrówka ;)
~Juvia L.
Haha, LOL XD Mam w dupie tą krew i flaki, jebać to xD Umarłam przy końcu XD Chociaż jestem trochę zdziwiona tym, że Natsu tak szybko zapomniałam o Lucynie i wgl. No ale cóż. Wgl mam wrażenie, że ten czarny duch czy co to tam było, to chyba jakiś demon seksu xD Opętał Natsu i teraz się powstrzymać się nie może XDDD Dobra, bo ja tu zamiast płakać, że ktoś umarł to beke mam xD
OdpowiedzUsuńI tak btw... ZOSTAJE TU XDD
Pozdrawiam, Twoja Lady <3
Ehhh, zaponniał*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ^_^ Początek z Lisanną mnie rozśmieszył, ja też zawsze muszę iść do łazienki, gdy za bardzo nie wypada :D Po tej wypowiedzi „ No, i w czym problem? „ myślałam, że będą jej kazać, zrobić potrzebę w prysznicu xD Nie wiem, dlaczego mam takie głupie pomysły : D Póżniej tylko jak mantrę powtarzałam „ Błagam Lisanna, przeżyj!” Znów by było na biednego Natsiastego :( A tak bardzo mi go szkoda, wszystko na niego zrzucają :’( Jak tylko przeczytałam, że coś się dzieje w łazience, byłam pewna, że Lis już jest deadnięta, ale niee… A później jeszcze ta scena między nimi :/ O nie, tylko nie to, jak mogłeś Natsu, jak mogłeś :P Najpierw Lucy, a póżniej bez żadnych skrupułów zerżnął następną :/ Ale to nawet chyba dobrze :D Przynajmniej nie jest winny xD A co do mordercy :
Usuń1. No moja kochana Levy strasznie dziwnie się zachowuje xxD No co tu zrobić, jest jakaś podejrzana :D No, ale to by było za proste, więc ona odpada xD
2.Lisanna i Natsu odpadają, bo byli bardziej zajęci sobą niż rozczłonkowywaniem ludzi. Więc też odpadają.
3. „Kochany przyjaciel Gray” też raczej odpada, bo był w towarzystwie dziewczyn :/
4. Zostaje Happy xD Ale znów to nie jest Koci Grzesznik tylko Smoczy :D Więc kot odpada :(
5.I na koniec moją kandydatką jest Wendy :D Zbyt niewinna, nikt o niej nie myśli. To musi być ona!
Sama już w paranoję popadam :d to wszystko przez Ciebie ! Ale to dobrze, nigdy nie myślałam, że zwykłe odpowiadanie będzie tak na mnie oddziaływało :)
Ślę wenę i pozdrawiam :*
Black Dahlia (to ta, która też uwielbia HU <3 )
Zaprosiłaś mnie.....
OdpowiedzUsuńWięc jestem...
Boże ale lipa...
To jest beznadziejne ....
Przecież żartuje. Jestem tutaj i szczerze zostanę. Meeega. Może i nie czytam od początku (tzn. od 1 rozdziału) ale tak strasznie mi się podoba, że ach..... :D Koniec słodzenia, bo pomyślisz, że nie będę gadać blogu tylko o tym, że ... ech... Poplątanie pomieszanie, jak to ja . KONIEC.
Natsu nie jest winny :D, ale teraz go nienawidzę -.- Może dla tego, że kocham paring NaLu, ech -.- nie mogę teraz tego przeżyć ;____; No nic :D Końcówka zajebista xD Lece zastanawiać się kto naprawdę jest winnym :D
Jak on mógł?! No trzymajcie mnie! Nie lubię Nalu, ale Nali to jest okropność!!!! Czy on nie mógł się przespać Z Erzą?? No nawet z Wendy! Błagam.... No ale został oczyszczony z zarzutów... Natsu jest niewinny! Bardzo ciekawi mnie kto to zrobił.. aż mnie w środku skręca! Rozdział cudny! :D
OdpowiedzUsuńTwoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Zapraszam do zgłaszania nowych rozdziałów na naszym spisie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mayako ze
Spisu Fairy Tail
Bo seksy speszjal to główna część programu~~
OdpowiedzUsuńI to zaaawszeeee~~
Wiem, fałszuję XD
A czego słuchałam przy orgazmie Lis i odkryciu ciała Ever na schodach?
Radosnego Candy Candy :D
Swoją drogą, to morderca ma gust. Układanie części ciała na schodkach, perfect <3
Jakby jeszcze flaczki na żyrandolu powiesił <3<3<3
...Tak, jestem chorym człowiekiem XD
Dzięki za dedyk :3
Natsu taki poważny, nie ma w ogóle Gajeela, wow, wow.
10/10 daję z czystym serduchem :D
Te grupki mnie lekko rozwaliły. GrayxCanaxKinanaxMickey hahahahahahahahh
...
Nie, stop. Dobra jest... mała mania, tak. Duża zła. Mała dobra, duża zła, tak, tak...
...
To może ja już się pożegnam.
Dobra, jestem chujowym nadawaczem komentarzy. ;__;
OdpowiedzUsuńZrobiłam sobie przerwę w tworzeniu i czytaniu, ale gdy dodałam Twojego bloga do spisu FT, nie mogłam się powstrzymac, by go trochę zwiedzić, a na koniec zadecydować o tym, by go nadrobić i zostać na dłużej.
Jestem zachwycona! Uwielbiam takie klimaty, no wręcz ubóstwiam! Nadal nie mogę przeboleć, że Lucy poszła na pierwszy ogień, a teraz poleciał motyw z Lisanną, ale to ma się nijak do całokształtu! Nie wiem, co masz w głowie, z całych sił chciałabym Ci to z niej wydrzeć, bo dawno nie byłam tak ciekawa rozwinięcia akcji.
Niecierpliwie czekam na czwóreczkę!
Pozdrawiam! ;)
Ojojojjj ja nie komentnęłam? Źle ze mną!
OdpowiedzUsuńSzczerze, to końcówka mnie, szczerze - rozjebała. Normqlnie padłam tym wyznaniem Lis xD ciekawi mnie, jak zareagują na to pozostali... będzie dym?
Jak zwykle czyta się ciebie lekko i przyjemnie. Dosłownie dostałabym ciarek, jak czytałam o TYM w wykonaniu Nali xD ale nie dostałam ich, bo nwm czemu, ale nigdy ich nie mam :D assassssiiiinnnn!
Lecę czytać dalej! Muahaha ale jaja majgad