#00 Prolog

Przyjemne uczucie ogarniające jego ciało przy każdym ciosie było wspaniałe. Nie umiał tego w żaden sposób wytłumaczyć, po prostu uwielbiał ten stan, kiedy zatracał się we własnych atakach. Uderzał byle jak i byle czym, a radość rosła tym bardziej, kiedy widział tego bolesne efekty. Tłumaczył sobie, że to uczucie euforii, towarzyszące mu przy każdej walce to zwykłe zadowolenie z ukarania kogoś, kto krzywdzi innych.
Czysta hipokryzja.
Skoro podobało mu się, jak przestępcy zwijali się z bólu przy każdym jego ciosie, to co takiego niby różniło go od nich? Samo myślenie, że mógłby być w jakimś stopniu do nich podobny powodowała u niego niechęć i obrzydzenie, ale taka była prawda. Nic nie mogło go usprawiedliwić. Odczuwali to samo, chociaż oni może nawet i bardziej, z krzywdzenia drugiej osoby. Jedyne co ich różniło to fakt, że oni ranili niewinnych, a on ratował ludzi i przyjaciół. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce wcale nie było tak kolorowo. Ostatnimi czasy coś po prostu w nim pękło. Nie potrafił znaleźć granicy między przyjemnością z pomagania, a zwykłą radością z powolnego zabijania przeciwnika. Mimo to, niekoniecznie mu to wszystko przeszkadzało.
Potwór? Jasne, od zawsze mu to przecież powtarzali. Nie ważne co zrobił, czy jak, jego siła była niezwykła, nawet jak na zwykłego maga. Ile już walk stoczył? Bardzo wiele. Ile przegrał? Prawie nigdy. Fart? Głupota? Nadludzka siła? Nie oszukiwał, posiadał wszystko. Najwięcej jednak tego pierwszego, ponieważ nie ważne co się działo, zawsze było to w tak sprzyjających warunkach, że nie dało się go w żaden sposób złamać. Po za tym udało mu się znaleźć przyjaciół, zyskać miejsce do którego należy. Wcale nie narzekał na życie, było dobre, można by powiedzieć, że rewelacyjne, patrząc na przeszłość innych. Oprócz opuszczenia przez ojca, nie spotkało go w życiu jakieś wielkie rozczarowanie.
Fakt, mógł ktoś powiedzieć, że śmierć jego pierwszej miłości Lisanny powinna być czymś okropnym, ale w końcu okazało się, że ta żyje. Dawne uczucie jednak straciło jakąkolwiek wartość. Nie byli już dziećmi, by bawić się w dom i mówić o małżeństwie. Po za tym ona powinna się już  nauczyć, że myślenie o przyszłości w tym środowisku było po prostu głupie. Magowie żyli walką. Nie. Oni żyli dla walki. Nie byli do niczego innego przydatni niż bronienie albo ranienie. Jak jakieś maszyny, mające dwa programy do wyboru. W takim wypadku strasznie łatwo o stratę kogoś bliskiego. Zwykła misja, zbyt mocna bójka, albo jakaś stara zemsta dawnego wroga i już człowieka może nie być.
Dlatego uważał, że związki nie mają sensu. Nie z powodu jego niedojrzałości, chodziło o to, że rozumiał sytuacje jaka może go spotkać. Nie chciał cierpieć z powodu straty przyjaciół, a co dopiero kogoś, kogo by pokochał.
- Natsu! Uważaj! – wrzasnęła na całe gardło Erza.
Chłopak momentalnie oprzytomniał, otwierając szeroko dzikie oczy z pionową źrenicą. Odruchowo rozejrzał się wokół siebie i w tym samym momencie uderzyło w niego wielkie ciało, którego nie mógł zidentyfikować. Dopiero kiedy zrzucił z siebie wspomniane cielsko mógł spokojnie, albo raczej niespokojnie stwierdzić, że to ten mag, którego mieli pokonać.
Pokonać, nie zabić.
Zacisnął palce na ubraniu mrocznego maga z pełną ilością zadrapań na twarzy. Z rany nad brwią sączyła się krew, ale nie wyglądało to jakoś makabrycznie. Właściwie wyglądał jak zwykły, nieprzytomny człowiek. Z jednym, istotnym szczegółem. Jego serce nie biło i nie musiał nawet tego sprawdzać. Ciało było zimne, a klatka piersiowa wcale nie miała zamiaru się unosić.
Spanikowany spojrzał na czarnowłosego przyjaciela, który właśnie odwołał swoje lodowe działo. Jak zwykle jego postawa świadczyła o tym, że niezbyt go interesuje co się stanie z przeciwnikiem.
- Zabiłeś go! – wrzasnął różowowłosy, całkowicie nie wiedząc, co w takim momencie innego powiedzieć. Zaciskał palce na ubraniu martwego człowieka. Czuł zapach jego krwi i przez coraz większe myślenie na ten temat, miał wrażenie, że to ciało rozkłada się na jego oczach. Po prostu cuchnęło mu odorem gnijącego mięsa wymieszany z jego własnym potem z powodu paniki.
- Co?! Ja? Przecież to wcześniej go tylko lekko drasnęło! – w końcu dało się dostrzec jakieś emocje na jego kamiennej twarzy i zrobił dwa kroki w jego stronę.
- Gray-sama nigdy nie zrobiłby czegoś takiego! – dołączyła się Juvia stając po stronie ukochanego, jednak dało się dostrzec, że jej nogi zaczęły dziwnie drżeć.
Lucy się nie odzywała, po prostu obserwowała to wszystko, jakby nie wiedząc, co teraz zrobić. Wsunęła smukłe palce w blond włosy, kilka razy je przeczesując, mając nadzieje, że to jej pomoże myśleć.
- Lekarz pierwszego kontaktu się znalazł – warknął Gray w stronę przyjaciela i po chwili spojrzał na Wendy, która cicho opuściła głowę i odwróciła wzrok. – Wendy? Co jest? Pomóż mu!
- On… Ja… Nie potrafię. On naprawdę nie żyje, nic nie wyczuwam.
- Kurwa – syknął Gray. Nikt mu jednak nie miał tego za złe. Czasami są takie sytuacje, kiedy zwykłe słowa nie wystarczą. A właśnie w takiej sytuacji się znaleźli, ponieważ zabójstwo po ich stronie, legalnych magów, było niedopuszczalne. Nawet jeśli chodziło o nic nie znaczącego, mrocznego przestępce. Nawet gdyby się Rada nie dowiedziała to i tak, życie ze świadomością, że pozbawiło się go kogoś innego… Ciężkie jak dla osoby, która na prawdziwym krzywdzeniu się nie znała.
Nagle Wendy drgnęła spoglądając gwałtownie na maga, pod którym zrobiła się już znaczna kałuża ciepłej krwi. Bez słowa, zaciskając usta w cienką linie, przepchnęła się między Lucy, a Grayem. Upadła na kolana, a jej dłonie pokryła zielona poświata.
- Wendy? Czy jednak… - zaczęła z nadzieją w głosie blondynka, zaciskając dłoń na bluzce, w miejscu serca.
- Proszę nie przeszkadzać – przerwała jej niebieskowłosa, całkowicie się skupiając. Cała grupa wstrzymała na chwile oddech, obserwując ciężko zdyszaną z wysiłku dziewczynkę. I gdy już wszyscy myśleli, że się udało, coś poszło nie tak.
Ciemna materia nagle opuściła ciało zakrwawionego maga jak dusza, która powinna odejść w zaświaty. Uderzyła ona swoją mocą, odpychając wszystkich wokół, oprócz zaskoczonego Dragneela. Następnie przeszła przed jego ciało, jakby nigdy nic, a następnie rozpłynęła się w powietrzu.
Natsu aż rozszerzył źrenice w szoku, a całe jego ciało odrętwiało, odmawiając posłuszeństwa. Nagle miał ochotę zwymiotować, a potem dostał napadów duszności. Zgiął się w pół i upadł na bok, zwijając się z bólu. Czuł się tak okropnie. Wszystkie wnętrzności bolały go tak, jakby każdy został osobno poharatany od środka. Zaczął kaszleć. Ślina wymieszana z krwią zaczęła spływać mu po kąciku ust prosto na zimną podłogę. Zamknął oczy słysząc głosy przerażonych przyjaciół, ale ten myślał tylko o jednym.
Aby ktoś zakończył jego cierpienie.


Obudził go pewien zapach. Przyjemny, bo coś jak kwiaty wymieszane z dużą ilością słodkich owoców. Nie był jednak w stanie otworzyć zmęczonych powiek, które domagały się snu za wszystkie, nieprzespane czasy. Wyczuł samym dotykiem dłoni, że znajduje się w miękkim łóżku, w którym na pewno już kiedyś musiał spać.
Uśmiechnął się rozpoznając zapach blondynki, która usiadła na krześle obok łóżka.
- Masakra, Natsu! Wystraszyłeś nas! – skarciła go zła jak nigdy Lucy i zmieniła mu zimny okład na czole. W tym samym momencie chłopak otworzył jedno oko i spojrzał na nią spod gęstej różowej grzywki, wszczepiając jadeitowy wzrok w bijące ciepłem czekoladowe tęczówki dziewczyny. Po chwili jednak usiadł spokojnie na łóżku, lekko się przy tym krzywiąc z bólu. Dopiero co nałożona szmatka zsunęła się z czoła i upadła na ziemię. To czarne cholerstwo nieźle go poturbowało. Swoją drogą był strasznie ciekaw, co to było. Dym, odrzucający wszystkich, a następnie atakujący od środka najbliższego przeciwnika. Nigdy o czymś podobnym nie słyszał.
- Nie siadaj – Lucy wstała z miejsca, chcąc go z powrotem położyć, ale potknęła się o mokrą szmatkę na podłodze i upadła prosto w jego ramiona. Z jej piersi wyrwał się cichy pisk, a twarz pokryła się wielkim rumieńcem. Chciała szybko wstać, ale w tym samym momencie poczuła jak ramiona chłopaka zamykają ją w ciepłym uścisku. Jej serce zaczęło niebezpiecznie obijać się o żebra, a oczy zakryła dziwna mgiełka, przez którą kompletnie nic nie widziała, tylko siedzącego przed nią chłopaka.
Zwykły impuls i potrzeba bliskości drugiej osoby. Tak to sobie tłumaczyli, kiedy ich usta połączyły się w delikatnym pocałunku. Następnie głębszym i dłuższym. Natsu ku zaskoczeniu dziewczyny był namiętny i dokładny, zupełnie jakby chciał posmakować każdego zakamarka jej ust. Wcześniej nie doceniała takich pieszczot i uważała je za zbędne do funkcjonowania, ale teraz miała ochotę błagać o więcej i więcej. Musnął językiem jej dolną wargę, a potem skubnął ją zębami i nagle po delikatności nie zostało ani śladu. Pocałunek z niepewnego, wręcz leniwego, stał się agresywny i bardziej obezwładniający.
Niechętnie oderwała się od Natsu, by zaczerpnąć powietrza, a wtedy on przesunął głowę trochę niżej i zajął się jej szyją. Całując ją, gryząc i ssąc doprowadzał ją do szaleństwa. Miała wrażenie, że dostała gorączki, a w żyłach, zamiast krwi, płynie czysta kofeina. Pyszna i uzależniająca, tak jak słodkie pocałunki chłopaka, od których drżała przy każdym dotknięciu.
W końcu przestał i odsunął się od niej delikatnie. Patrzył na nią półprzytomnym wzrokiem. Jego źrenice były tak rozszerzone, że oczy wyglądały jak bezdenne studnie. Nie wiedział czemu, po prostu jej pragnął. Czuł się jak dzikie zwierze, wypuszczone po długim czasie z klatki na wolność. No ale to była po prostu kolejna sprawa, która lepiej przemilczeć, niż wyjaśniać.
Lucy również czuła to samo, wiedział jak zinterpretować ten wyraz jej twarzy. Po chwili, śmiałym i wręcz niepodobnym do wstydliwej blondynki ruchem, dziewczyna chwyciła za koszulkę i ściągnęła ją przez głowę.
Natsu podążył spojrzeniem za skrawkiem materiału, a następnie wrócił do jej czekoladowych oczu, zjeżdżając coraz niżej, aż w końcu natrafiając wzrokiem na czarny, koronkowy stanik. Patrzył na nią dość długo, a krępująca cisza coraz bardziej się dłużyła. Zirytowana czekaniem dziewczyna zakryła piersi dłońmi.
- Oh, nie mów, że teraz się mnie wstydzisz – mruknął łapiąc ją za nadgarstki i odsłaniając piękne widoczki. Jędrny biust kobiety działał na niego doskonale i aż nie mógł uwierzyć, że mógł w tym momencie na niego tak bezkarnie patrzeć. Po za tym wszystko robiło się coraz ostrzejsze i zaraz miał przespać się z jedną z najładniejszych panien w gildii. Takie szczęście, trzeba dostawać więcej ran na misjach.
Dziewczyna słysząc jego seksownie brzmiący, niski głos zarumieniła się jeszcze bardziej. Nie mogła wymówić ani słowa, miała wrażenie, jakby straciła język. Po za tym nie ufała swoim strunom głosowym, które pewnie zaczęłyby piszczeć jak nigdy. Drżała z oczekiwania, na kolejny pomysł młodego mężczyzny, który w tym samym momencie puścił jej nadgarstki.
Natsu przesunął ręką po jej rozgrzanym ramieniu i wsunął palce pod ramiączko stanika, jakby chciał się z nią drażnić. Dotyk jego dłoni sprawił, że powietrze zapłonęło jej w płucach. Nagle, nie wiadomo kiedy, stanik po prostu zjechał z jej ciała. Spojrzała z zaskoczeniem jak rozbawiony Dragneel kręcił na palcu jej biustonoszem, który po chwili odleciał w głąb jej ciemnego pokoju.
Wciąż nie było jednak tak jak Heartfilia chciała, ponieważ Natsu jak na razie nic z siebie nie ściągał. I gdzie tu sprawiedliwość? Siedział tak jak ona, bez koszulki, ale to nie sprawiało jej żadnej frajdy z tego powodu.
Gdy pochylił się nad nią nie mogła się powstrzymać przed patrzeniem na całe jego ciało. Miał szerokie, opalone ramiona, a pod jego gładką skórą wyraźnie odznaczały się mięśnie brzucha.
Jej dłonie przesunęły się delikatnie ku tworzącym kuszące V mięśniom, które zaczynały się ponad biodrami Natsu, a kończyły poniżej paska jego spodni. Usłyszała ciche syknięcie z jego strony, prawdopodobnie dlatego, że rany wciąż się jeszcze nie zagoiły.
Chciała coś powiedzieć, czy nie powinni przez to przestać, ale kiedy tylko otworzyła leniwie usta, poczuła słodkie wargi chłopaka. Jego wilgotny język muskał jej podniebienie przez co zrezygnowała z jakiegokolwiek myślenia o przestaniu. Byłaby chyba idiotką. Usta mężczyzny stały się łapczywe i dominujące, a jego dłoń znalazła się w jej długich, blond włosach, które rozrzucone były po całym łóżku. Gdy ich usta oderwały się od siebie blondynka jęknęła z żalu, a następnie sapnęła. Natsu zjechał głową niżej, pieszcząc jej szyje, czym doprowadzał ją do szaleństwa, by zaraz po chwili jeździć językiem po jej obojczyku. Puścił włosy i chwycił wargami stojące z podniecenia sutki.
Syknęła z rozkoszy i wygięła plecy, by być bliżej niego. Nie zaprzestając pieszczoty Natsu wsunął dłonie pod nią. Czuła jak jego język trąca nabrzmiałą brodawkę. Myślała, że eksploduje. Bolesne napięcie w podbrzuszu było coraz bardziej nie do zniesienia, oplotła więc Natsu mocniej nogami i spróbowała przyciągnąć go bliżej.
- Proszę – jęknęła.
Zignorował ją i dalej pieścił ustami jej piersi, wspomagając się dłońmi, które zaczęły je masować. Spoglądał na nią co chwilę, obserwując jej czerwoną z podniecenia twarz. Podobało mu się, kiedy sapała i drżała przy każdym jego dotyku. Wyglądała strasznie seksownie, zagryzając dolną wargę. Rozciągnięta na łóżku wyglądała jak bogini. Mógłby ją tak pieścić i całować godzinami, ale jego cierpliwość miała granice. Nogi Lucy zsunęły się z jego bioder. Zszedł z łóżka i uklęk między nimi, a potem odpiął guzik jej spodenek, które tak samo jak górna część ubrań powędrowały w głąb pokoju. Była wspaniała. Podniecało go w niej wszystko, krzywizna jej bioder, płaski brzuch i nogi.
Nagle w oczach Lucy pojawił się diabelski błysk. Pociągnęła go, aby teraz on usiadł na łóżku. Zamrugał, gdy klęknęła przed nim i sięgnęła do zapięcia spodni. Starał się zachować spokój, ale musiał jednak zacisnąć dłonie w pięści, gdy jego spodnie i bokserki przeleciały przez pół pokoju i głośno uderzyły o drewnianą podłogę. Usta Lucy były niebiańskie.
Jęknął głucho i wplótł palce w jej blond włosy. Nie wiedział już czego tak naprawdę pragnie bardziej. Część jego chciała cieszyć się chwilą, przeciągać przyjemność, ta druga krzyczała, by przyśpieszyć, bo czas na przyjemności będzie później.
Odepchnięcie jej było istną torturą, ale nie był już w stanie dłużej czekać. Podciągnął ją do góry i zsunął ostatni element, czyli czarne, pasujące do stanika majtki, które były już dawno mokre od podniecenia dziewczyny. Gdy opadła z powrotem na poduszki przegryzła lekko opuchniętą już dolną wargę, czekając na ruch Dragneela. Nie trwało to długo, ponieważ ten pocałował ją, a potem zagłębił się w jej ciele.
Dziewczyna złapała go za włosy i lekko za nie pociągnęła. Wygięła ciało w lekki łuk, jęcząc jego imię. Na jej twarzy malowało się podniecenie i radość. Rumieńce rozpaliły policzki po czoło. Nagle serce zaczęło jej bardzo silnie bić, zrobiło jej się gorąco i zaczęła drżeć. Co jakiś czas brakowało jej tchu, a na czole lśniły kropelki potu. Sapnęła i z uśmiechem odchyliła głowę w tył przymykając powieki.
Gdy Lucy położyła dłoń mężczyzny na swojej klatce piersiowej delikatnie zaczął masować jej piersi. Jedną, a potem drugą, co jakiś czas łapiąc ją za sutka i ciągnąc do siebie minimalnie. Wsadzając swojego członka z razu na raz, coraz szybciej, wchodził w dziewczynę głębiej i głębiej za każdym razem, aż wszedł w dziewczynę do końca, mogąc już się poruszać bardziej brutalnie. Oczywiście mając na uwadze to, by partnerce było dobrze.
Jęknęła z aprobatą, a po chwili Dragneel mógł poczuć jak paznokcie dziewczyny wbijają się w jego plecy i ramiona. Zagryzła tylko zęby i za moment zaczęła drżeć w środku. Blondynka nie tłumiła już jęku... Co chwila wydobywał się z niej, i można było przysiąc, że słychać go na cały budynek w którym się znajdowali. Silny dreszcz zatrzymał jej ruchy na chwilę. Podniosła pośladki nieznacznie do góry, by miał większe pole manewru. Szybkie głębokie pchnięcia. Kolejny dreszcz przeszedł jej ciało. Nogi zaczęły go mocno oplatać.
Wpiła paznokcie w jego pierś, a potem odrzuciła głowę w tył i wydała z siebie głośny jęk. Natsu poczuł, że stracił resztki opanowania. Była gorąca, ciasna i przede wszystkim doskonała.
Napotkał spojrzenie jej półprzytomnych, szklistych z rozkoszy oczu i usiadł, by przyciągnąć ją do siebie. Nie wiedzieli, jak długo siedzieli w ten sposób, ciasno przytuleni i wpatrzeni w siebie. Chcieli jednak, by ta chwile trwała wiecznie. Wciąż pełen zachwytu Natsu złożył na ustach Lucy słodki pocałunek. Położyli głowy na poduszkach i ciężko wzdychając ze zmęczenia zamknęli oczy, razem udając się pod opiekę Morfeusza.


Obudził go dziwny smród. Otworzył leniwie zmęczone nocną zabawą powieki i z łatwością mógł stwierdzić, że owa noc wciąż trwa. Jednak jedna rzecz mu nie pasowała. Miejsce w którym jeszcze kilka godzin temu leżała urocza blondynka było puste i zimne.
Zmarszczył brwi, czyżby zwiała? Aż tak źle było, że wyszła z własnego mieszkania? Nie, jakoś mu się to kupy nie trzymało. Może po prostu poszła się napić, czy coś innego. Nie wiedział, ale jeszcze śpiący mózg nie potrafił znaleźć innej wymówki.
Po za tym nie mógł nawet stwierdzić, czy dziewczyna jest w domu, czy jej nie ma z powodu tego smrodu. Był okropny! Jakby ktoś wysypał pod oknem kilka worków z martwymi szczurami z kanałów. Obrzydliwy zapach gnijącego mięsa, który czuł już wcześniej. Zrobiło mu się niedobrze i znowu miał ochotę zwymiotować. Zakrył usta, kiedy poczuł, że mu się odbija i usiadł na łóżku. Dotknął bosymi stopami zimnej podłogi i ruchem kończyny zaczął szukać swoich bokserek albo spodni. Nie znalazł niczego, ale po głębszym namyśle, to Lucy, i tak go już nago widziała więc chyba nie było problemu. Po za tym, dla niego ona sama mogłaby tak łazić, byłby za.
W mieszkaniu panowały egipskie ciemności oraz głucha cisza, jaką przerywały jego kroki w stronę łazienki. Nagle ogarnęło go naprawdę dziwne uczucie, wielkie zmartwienie. Mimowolnie przyśpieszył na korytarzu, po drodze patrząc do kuchni, czy nie ma tam przypadkiem przyjaciółki.
Zdenerwował się i przyśpieszył kroku. Złapał za klamkę od drzwi i tak jak się domyślał, były zamknięte. Zapukał, ale odpowiedziała mu głucha cisza. Zawołał ją, również nic. Kopnął w nie, a zaraz potem najzwyklej w świecie zaczął się dobijać najgłośniej jak potrafił. Panika w jego głosie ciągle narastała. A jak przez niego z powodu zmęczenia coś jej się stało? A jeśli zasnęła w wannie podczas kąpieli? Mroczne scenariusze mnożyły się w jego głowie tak bardzo, że zapomniał o obrzydzeniu.
Zacichnął zęby i mocno uderzył bokiem w drzwi.
Jednak gdy to się stało, nie mógł się powstrzymać i  zwymiotował na korytarz. Upadł na kolana, nie wierząc w to co widzi. Spojrzał jeszcze raz na wnętrze łazienki. Ściany były zakrwawione, tam samo jak podłoga. Na środku leżało martwe ciało rozszarpanej blondynki. Jej części ciała zostały porozrzucane po całym pomieszczeniu. Nogi, ręce, stopy, dłonie. Wszystko leżało osobno w kałużach szkarłatnej posoki, która była obecna dosłownie wszędzie. Spojrzał na bladą twarz przyjaciółki i miał ochotę zacząć głośno krzyczeć z rozpaczy, ale nie był w stanie. Po prostu patrzył, trzęsąc się i usilnie łapiąc powietrze w płuca. Czemu nie słyszał, że krzyczała? Czemu nie był w stanie jej pomóc?!
Katem oka dostrzegł kawałek mięśnia leżący tuż obok kosza na brudną bieliznę. Kiedy się mu bliżej przyjrzał dostrzegł, że to zakrwawiony język, który wyglądał jakby został odgryziony.
Wstał z podłogi, by prawie jak w jakimś amoku ruszyć do środka zakrwawionego pomieszczenia i przyjrzeć się dokładnie rozszarpanemu ciału dziewczyny, którą jeszcze chwile temu tulił. Momentalnie stracił czucie w nogach widząc jej rozciętą klatkę piersiową i powyrywane żebra. Upadł prosto w jej ciepłą jeszcze krew. W szoku mogąc jedynie spoglądać na jej błyszczące z przerażenia oczy, w których świeciły jeszcze łzy.
Odwrócił wzrok nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chciał krzyczeć, płakać, wołać o pomoc, uciekać. Ostatecznie jedyne co mógł zrobić to skulić się jak przerażony dzieciak, pogrążając w wielkiej rozpaczy. Wydał z siebie pusty krzyk, który brzmiał jak obcy, wypełniony bólem i strachem, prawie jak nie jego. Płakał i trząsł się, panicznie ściskając w dłoniach zimną twarz martwej blondynki, jakby licząc, że to ją przywróci do życia.

I kiedy już myślał, że właśnie spotkało go najgorsze…

…On jeszcze nie wiedział, że to dopiero początek.

Komentarze

  1. Wow... to jedyne co jestem w stanie z siebie wydusić... daj mi chwilkę *bierze głęboki oddech*
    To... było... niesamowite... najpierw wspaniałe +18 w wykonaniu nalu... a potem nagle BUM! I Lucy nie żyje xD jezu jak mnie to zaskoczyło (w pozytywnym tym słowa znaczeniu) nie wiem co jeszcze powiedzieć... to było po prostu cudowne. Chcę dalej *o*
    Przesyłam kontenery weny i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli efekt BUM się udał xD Ciesze się, że Ci się podobało :D Postaram się szybko napisać rozdział, no ale wciąż mam jeszcze te 2..3 przeklęte blogi xP
      Dziękuje za komentarz!

      Usuń
  2. Boże... *Wyciera łzę spod oka. Opada na jedno kolano i wyciąga pierścionek.* Wyjdziesz za mnie?
    JUŻ W PIERWSZYM ROZDZIAŁY! Przepraszam! Prologu! Umiera Lucy! Ach, jak ja nienawidzę ten blondynki. Kobieto! Ty mi normalnie taki zaciesz na ryju zrobiłaś!
    Cholernie mi się podoba to, jak piszesz! Twój styl pisania jest taki lekki i miły w czytaniu <3 Ja tu czytam i czytam. Jaram się, bo seksy, krew i martwa Lucy, a to już koniec ;-;
    Ja tutaj już chce widzieć kolejny rozdział! Ciekawi mnie, co zabiło Lucy! Czyżby Natsu? W końcu... coś w niego wstąpiło ;>
    Najlepszy moment w tej notce (Nie, nie martwa Lucy, chociaż to jest zajebiste.)
    ,,- Kurwa – syknął Gray." ,,Kurwa" Wyraża więcej niż tysiąc słów :D Tak jakoś mnie to rozśmieszyło xD
    No co Ci mogę więcej powiedzieć? Chce więcej i już! Jak stworzę na swoim blogu kartę: Co czytam. To normalnie, stara. Znajdujesz się w nim bez żadnego gadania! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nyahaha, nawet nie wiesz jakiego mam teraz banana na ryjku po przeczytaniu Twojego komentarza xD Lucy umarła juz w prologu, ponieważ zaczęłam jej mieć strasznie dosyć (bylo nie robić z niej "głównej bohaterki" na innym blogu ;__;).
      Dziękuje za komentarz! <3

      Usuń
  3. O Matko xD Następny Twój blog do kochania :D Nie mogę uwierzyć co się właśnie tu stało o.O tysiące myśli mam na sekundę, a główna "Chcę więcej !". Była nastawiona już na samym początku, że to zwykłe opowiadanie nie będzie, ale jednak dałaś radę mnie zszokować xD moja kochana Lucy :'( będę za nią tęsknić ... Aww, jak ja uwielbiam Twój styl pisania i te opisy, po prostu się rozpływam :) Z niecierpliwością czekam na next'a :D Pozdrawiam :)

    PS. Cytat z szablonu pochodzi z piosenki "Let go" Hollywood Undead, czy sie mylę?
    PPS. Znalazłam literówkę xD "(...)mięśnia leżący tu obok kosza(...)" brakuje "ż" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak <3 Dokładnie z tej piosenki! W końcu znalazłam kogoś, kto również ich zna! ^^ Ogólnie pisząc to słuchałam "Pigskin" i "Gangsta Sexy", ale wątpię, że to się przełożyło na treść. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      Oh, czytałam to kilka razy, ale nie zauważyłam tej literówki. ;___: Wstyd. Już poprawiam i dziękuje za zauważenie oraz za komentarz. ^^

      Usuń
  4. Jak na prolog nowego opowiadania... zaczynasz świetnie.
    Nie powiem uwielbiam paring NaLu... Wiec hentai w roli głównej Natsu i Lucy, juz w prologu mnie ucieszyl, tym bardziej że jest swietnie opisany (nie tylko sceny erotyczne ale również pozostale sceny).
    Historia Już zaczyna wyciągać... a to dopiero poczatek. Ciekawi mnie dalsza część historii Natsy.
    Czuję bój z powodu smierci Lucy, ale wiem że masz juz stworzony szkic histori tego opowiadania... A nie tylko ja chce zobaczyc jego fragmenty.
    Więc będę czekał na rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam Nalu, ale po prostu nie chciałam tworzyć kolejnej historii, gdzie wszyscy są w niebezpieczeństwie, a Natsu jest przedstawiany w roli rycerza na "białym koniu" i chroni Lucy jak tylko może. Chciałam postawić sprawę jasno, żadnych miziających się parek i przesłodzonych wyznań miłosnych.
      Nie mówię, że nie będzie wątków miłosnych, bo będą, no ale... raczej nie będzie czasu na przytulaski ;)
      Mimo wszystko chce tu wepchnąć sporo scen erotycznych, a bez nawet odrobiny uczucia takie rzeczy nie wychodzą... znaczy... wychodzą... ale to wtedy nazywa się gwałt. xD
      Dziękuje za komentarz, następna notka powinna pojawić się już niebawem, bo dzięki dobrym opiniom nabrałam ochoty na pisanie! ^^

      Usuń
  5. GENIALNY PROLOG!!!!
    Już na samym początku było Nalu i 18+....po prostu cię ubóstwiam :3 I nawet Lucy zginęła, nic mi więcej teraz do szczęścia nie potrzebne XD
    Teraz jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy, chociaż, że to prolog, to już ta historia jest bardzo wciągająca :D
    Na pewno będę czytała dalej pomimo tego, że już nie będzie Nalu :3
    Przesyłam dużo weny, czekam na pierwszy rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Okej. Reklama była, aż na dwóch moich blogach, więc musiałam przybyć i wcale tego nie żałuję. Osobiście cieszy mnie śmierć Lucy. Każdy kto miał ze mną styczność dłużej wie, że za NaLu nigdy nie przepadałam, przynajmniej jest mi całkowicie obojętne. Chyba dlatego wolę paringi, które nigdy nie będą istniały. -c-c- Pokrętne. Prolog jest oryginalny i wciąga, tak samo zaskoczeniem było +18 już na samym początku. Przez to, że mnie zaskoczyłaś będę stałą czytelniczką. Bądź co bądź jeśli chodzi o fanfici o NaLu - ich jest tak dużo, aż może się przejeść. Dlatego być może cieszę się z śmierci Lucy. Jestem ciekawa losów Dragneela.
    Chłopak ma niebywałego pecha. Dopiero co się przespał z Lucynką, natomiast ta już jest martwa. Nie powinna narzekać. Przespała się z Natsu, więc nie ma czego żałować, pomimo tak króciutkiego życia.xD
    Ciekawi mnie ten martwy mag na początku, czyżby jego dusza wbiła się w ciało Natsu? Obstawiam to, choć nie mam pewności, że być może właśnie przez to zaczną spotykać maga ognia nieszczęścia w dużej dawce.
    Także z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm...Świetne...? Nie, Genialne...? Też nie. Po prostu nie mam bladego pojęcia jak skomentować ten prolog, a tak bardzo chcę xD No dobra, bierzemy głęboki oddech i myślimy. Barrrdzo podoba mi się charakterek Dragneel'a w tym blogu, ciekawy nie powiem. Jak zagorzała fanka paringu NaLu jestem bardzo zadowolona z części erotycznej ( ͡° ͜ʖ ͡°). No ale potem takie: BOOM!!! *Moje myśli* "Luśki nie ma w łóżku-zły znak! Dobra przemierza mieszkanie blondi i wchodzi do łazienki...Ohhh, kurwwwwa." No i tak to było xD Mimo tego, że w pierwszym momencie chciałam zdobyć twój adres, aby móc się z tobą rozprawić, nadal będę czytać tego jakże tajemniczego bloga, z którego na razie nie wiem co wyniknie. (Nie, nie przeszła mi chęć mordu, ale i tak będę dopraszać się o rozdziały itp. xD) Zyskałaś swoją wierną czytelniczkę, która po cichaczu czyta i również twoje pozostałe dzieła ;D Jedyne co mogę teraz powiedzieć to...Do zobaczenia wkrótce. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    P.S. No i cieszy mnie fakt, że nie tylko ja słucham Hollywood Undead ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurwa, o kurwa, o kurwaaaa!
    Jak to ślicznie ujęte zostało, niektóre słowa nie nadają się na daną chwilę bardziej, niżeli te, które są po łacinie.
    Zajebisty rozdział. Wiesz co? Twój prolog jest dłuższy niż moje rozdziały o.o ile on ma liter?! Proszę o odpowiedź!
    Najbardziej podobał mi się moment... nie, nie seksu. Moment znalezienia zwłok Lulu ^^ Aawww czytałam to cztery razy, z niemal czcią :D
    Lecę daleeej~!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsza część była genialna. Ta scena ich zbliżenia i takie tam. Romantyczne. A potem...
    Moja wyobraźnia działa na pełny etat. Właśnie się zorientowałam. Prawie zwymiotowałam!!! FU FU FUJA FU!!! Ale genialne ;D
    W głowie mam najczarniejsze scenariusze!!! Nawet podejrzenia co do śmierci Lu... Dobra. Wróżką nie jestem, nie będę zgadywać, lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabiję Cię.. Po prostu zginiesz rozszarpie jak Natsu szynkę XDD
    Na początku ciekawe odczucia Salamandra... walka dobrze opisana...chwilę później Dragneel obrywa i traci przytomność. No to okej, już myślałam że koniec a tu nagle BUM! Leży sobie u Luśki, a potem mamy kolejne BUM! Pięknie opisany, dosyć szczegółowo moment +18. NaLu *o* Nagi tors Natsu *krew z nosa*.
    Khem. Potem mamy kolejne BUM! No bo czemu by nie? Do 3 razy sztuka B))
    Ciało Heartfili i pomieszczenie zalane krwią.. poszczególne części ciała porozrzucane niczym ziarenka dla ptaków ;_; Mój boże zabiłaś mnie tym.
    Na końcu domyślałam się, że zginie ona z rąk nieopanowanego chłopaka ale nosz kurde nie. BUM! To już 4 BUM!
    ~Jezu nie starczyło by mi dnia aby opisać ten PROLOG.
    Długością mnie totalnie zaskoczyłaś, co daje Ci ogromny plus.
    Od dziś informuję, że będę twoją stałą czytelniczką ♥
    Przesyłam worki weny jak i pozdrawiam ^^ ☼

    OdpowiedzUsuń
  11. ŁAP NOMINACJĘ DO LBA! ↓

    http://lucydragneelblog.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-lba.html

    OdpowiedzUsuń
  12. JEJU! To było mega super boskieeee :D czytam, czytam i nagle koniec! Ej nooo to nie fajne :P Raz były powtórzenia ale skupmy się na tym co supeeer XD Kobieto świetnie piszesz! Wciąga raz dwa, a jak już przeczytasz to chcesz więcej! No nie, bd stałym gościem ! Jejicu jejciu :D Zaciesz na ryju na 24 :D Cieszę się, że tu zajrzałam! :D jutro mam urodziny a ten blog to bd przedwczesny prezent XD Zaskoczyła mnie ta akcja w prologu i jeszcze +18 ale to same plusiki B)) lecę czytać dalej XD
    Pozdrawiam i życzę zdrówka i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. O ja pierdole! Po prostu ja pierdole!
    Normalnie B.O.S.KO *.* Tylko za krótko ;/ Nie dość, że była akcja i + 18, to jeszcze zajebiste opisy *.* Jednak jak Natsu myślał o Lisannie, o życiowej walce magów i o tym, iż mają tylko dwie opcje: przeżyć albo zginąć, to przed oczami ukazał mi się Levi z Shingeki no Kyojin (Atak Tytanów) O.o Nie wiem czemu, po prostu tak się stało ;/ No to ja już nie przynudzam :)) Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. WOW to bylo naprawde niesamowite *_* brak slow! Nie da sie tego oposac slowami to bylo tak wspaniale <333 najlepsze opowiadanie FT jakie czytalam ! Czekam na dalsze rozdzialy... W momencie gdy Lucy nie żyla nie moglam powstrzymac łez :'(( Niesamowite , nie przestawaj pisac dalszych rozdzialow!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Przeczytałeś/aś? W takim razie proszę, zostaw komentarz, ponieważ każdy daje mi niesamowitą motywacje do dalszego pisania. ^^